Biało-czerowne szaleństwo mimo wszystko

Jadąc SKM-ką  na mecz Polska - Czechy do gdańskiej strefy, już rozgrzewamy gardła. Część kibiców dopiero uczy się przyśpiewek, ale nauka idzie łatwo. Gdy wysiadamy na stacji Gdańsk Stocznia zardzewiała kładka staje się biało - czerwona.

Bez agresji, za to z uśmiechem

Gdy jesteśmy w środku, dookoła nas pełno pozytywnie nastawionych ludzi. Nie ma agresji, nie ma zadymy, tylko my wszyscy razem jako jedna wielka rodzina. Przed meczem rozgrzewają nas artyści muzyczni, oraz tancerki prezentując swoje talenty. Przyłączamy zaraz się jednej, i drugiej grupy kibiców, wszyscy chwytamy się za ręce, skaczemy i krzyczymy kto dziś wygra.

Zaczyna się mecz pełne napięcie, piłka w grze. Mimo że stadion daleko o wiele kilometrów stąd, czujemy się jakbyśmy byli tam. Piosenki zaczynały się od góry, coraz niżej każdy podchwytuje, aż cała strefa śpiewa równo "Polska Biało-Czerwoni!!!". Kilka pięknych akcji ze strony naszej drużny, wszyscy razem gratulujemy. We Wrocławiu pada deszcz, w Gdańsku pojawia się na drugiej połowie meczu. Kibice są obojętni na te ulewę.

"Nic się nie stało..."

Strzelono nam gola. Z wielkimi nadziejami do ostatniej przedłużonej minuty mokre biało-czerwone barwy stoją trzymając kciuki za naszych. Niestety nie powiodło się. Pojedyncze grupki śpiewają "Nic się nie stało...". Rzeczywiście kibice zachowują się jakby nic się stało. Trochę smutni i zawiedzeni ruszamy na gdańską starówkę. Na błędniku wielka fala biało-czerwonych kibiców. Najbliższe kebaby, obstawione długimi kolejkami. Monopolowe chyba nigdy nie pamiętały takich obrotów.

Bawimy się wszyscy razem, Polacy, Irlandczycy, Hiszpanie. Nie ma agresji, w powietrzu czujemy pozytywny klimat. Nawet po 3 w nocy impreza się nie kończy. Euro 2012 jest wielkim świętem. Pokazuje jak możemy w Europie wszyscy się bawić razem bez względu na wynik.

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię: