Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozdaliśmy książki "Kompendium wiedzy o turystyce"

red.
Turystyka to fenomen ostatnich dziesięcioleci. Stała się jednym z najbardziej dochodowych biznesów na świecie i cechą charakterystyczną społeczeństw państw wysokorozwiniętych.

Turystyka to fenomen ostatnich dziesięcioleci. Stała się jednym z najbardziej dochodowych biznesów na świecie i cechą charakterystyczną społeczeństw państw wysokorozwiniętych.

Turystyka jest dziedziną interdyscyplinarną. Stała się kołem napędowym transportu, budownictwa, gospodarki komunalnej, rozwoju regionalnego. Jej rozwój przyczynia się do zintensyfikowania działań na rzecz ochrony środowiska przyrodniczego i dóbr kultury.

Celem tego opracowania jest przedstawienie roli i znaczenia turystyki w skali makro, w skali regionu i przedsiębiorstwa turystycznego oraz podkreślenie złożoności produktu turystycznego i sposobu zarządzania tym produktem.

W nowym wydaniu uaktualniono i uzupełniono dane związane m.in. z wejściem Polski do Unii Europejskiej i przystąpieniem do strefy Schengen. Uwzględniono zmiany, jakie zaszły w światowej i polskiej turystyce w ostatnich latach.


Aby wygrać książkę "Kompendium wiedzy o turystyce" należało odpowiedzieć na pytanie:
Wasz największy absurd - z jakim mieliście do czynienia podczas wyjazdów wakacyjnych?

Książkę "Kompendium wiedzy o turystyce" wygrali:

S. Koenig z Katowic

Odp."Kilka lat temu, gdy dostępność do wakacyjnych noclegów nie była w takiej obfitości, a i usługi turystyczne niekiedy miały sobie wiele do życzenia, zamówiliśmy sobie telefonicznie wraz z kolegą pokój dwuosobowy koniecznie z łazienką w małym, ale uroczym hoteliku w pewnej nadbałtyckiej miejscowości...
I nie byłoby może w tym nic, aż tak nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że po przyjeździe na miejce okazało się, że łazienka w zamówionym przez nas pokoju owszem i jest, ale nie można z niej korzystać, gdyż akurat w czasie naszego pobytu fachowcy zaczęli w niej wymianę kafelek zarówno tych podłogowych, jak też i ściennych... Innych wolnych pokoi w hoteliku w tym samym czasie nie było, ale nawet do dziś nie wiemy, czy warto byłoby o nie zabiegać mając takie atrakcje turystyczne na codzień w postaci - codziennych odwiedzin w "naszym" pokoju wspaniałych fachowców od kafelek, tym bardziej, że na "ząbek" też lubili sobie coś tam łyknąć i w tym temacie też o nas w ramach jak to mówili ich "gościnności" nie chcieli zapomnieć, naszych porannych i wieczornych "pielgrzymek" do ogólnodostępnej łazienki usytuowanej na korytarzu i naszych długich "bojach" o przynajmniej częściowy zwrot kosztów związanych z tymi jakby nie było nieplanowanymi przez nas przy składaniu zamówienia na nasz owy tam pobyt i noclegi niewygodami oraz jakby nie było, nie wywiązaniem się hoteliku ze swojej oferty, którą się chlubił...W końcu mało co, ale coś tam udało nam się uszczypnąć z tej całości naszych pobytowych kosztów, z czego, może to dziwnie dziś zabrzmi, ale my byliśmy nawet wtedy dumni!".

J. Opieła z Opola

Odp."Jakim nadmorska gmina każe sobie płacić dziennie od 2 - 5 zł opłaty klimatycznej? czy to dzięki nim jest tam czyste powietrze? jest to zawsze nasz największy absurd wakacyjny! mało tego - wysokość klimatyczna jest często uzależniona od pogody - więc nigdy do końca nie wiemy ile sobie zażyczy właściciel pensjonatu!!! "

K. Rej z Sosnowca

Odp."Absurdy warto podzielić na te przyjemniejsze i te bardziej negatywne. Do przyjemniejszych zaliczymy m.in. zwiedzanie murów w Dubrowniku - opłaty naliczane są po przejściu 70% murów, kiedy doszliśmy do Pana który sprzedaje bilety i dowiedzieliśmy się jak drogie one są to odmówiliśmy kupna i w drodze powrotnej znów zaliczyliśmy większą część murów; a te negatywne - to głównie absurdy drogowe i "rzeczy" które denerwują kierowców - z małych rzeczy jak. np. 15metrowy korek ludzie robią niewiadomo jaki problem i trąbią irytując pozostałych ...."

J. Woźnik z Pyskowic

Odp."W czasie jednej z przesiadek podczas podróży pociągiem w środkowej Polsce musiałam skorzystać z dworcowej toalety. Luksusów się nie spodziewałam, ale jakże duże było moje zdziwienie, kiedy za najmniejsze "udogodnienia" musiałam uiszczać dodatkową opłatę. Samo skorzystanie z ubikacji kosztowało 2 złote, natomiast cennik obejmował także inne usługi: 3 listki papieru toaletowego - 20 groszy, umycie rąk - 50 groszy, skorzystanie z lustra - 50 groszy! - żyć nie umierać ;)"

Zwycięzcom serdecznie gratulujemy (nagrody prześlemy pocztą), a pozostałym internautom pozostaje życzyć szczęścia w naszych kolejnych konkursach.

Grzegorz Gołembski, Kompendium wiedzy o turystyce, Wydawnictwo naukowe PWN, cena 39, 90 zł.


Przedstawiamy namiastkę Waszych maili:

Podczas pobytu w Bułgarii w Złotych Piaskach pojechaliśmy na wycieczkę do Warny, a tam pokazano nam olbrzymi pomnik przyjaźni radziecko-bułgarskiej, a pod nim dwie olbrzymie flagi bułgarska i już nie radziecka lecz Unii Europejskiej. Teraz pomnik nazywa sie przyjaźni bułgarsko-unijnej. Grunt to mieć dobrych przyjaciół, w zależności od sytuacji politycznej.
M. Swietek z Krakowa

Największym absurdem podczas wakacyjnych wyjazdów jest dla mnie opłata klimatyczna!
Jako Ślązak narażam zdrowie funkcjonując na terenie, gdzie przemysł, fabryki, kopalnie zanieczyszczają środowisko i powietrze, ale bardzo często pracują na rzecz CAŁEGO terytorium Polski. I teraz ja - smagany zanieczyszczeniami przez całe swoje życie, jadąc raz do roku w miejsca czyste, nieskażone, w których mogę poczuć, co to znaczy pooddychać świeżym powietrzem - jeszcze muszę za to płacić? Nie chcę być w ten sposób karany za to, że nie mieszkam w pięknych regionach naszego kraju - to dla mnie naprawdę przedziwna sprawa.
F. Woźnik z Pyskowic

Największy wakacyjny absurd rozpoczął się w trakcie wakacyjnych wojaży, a skończył po powrocie.
Na początku wakacji pojechałem pod namiot ze znajomymi było rewelacyjnie, las drzewa i owady...
Minęły dwa miesiące i nagle okazało się że mam zapalenie stawów i boreliozę od kleszcza. Tylko że najlepsze jest to że nie pamiętam, żeby ugryzł mnie kleszcz i nie miałem po nim śladu na całym ciele, żadnego ukąszenia ani rumienia (który jak piszą w książkach pojawia się bardzo bardzo czesto)
To absurd, a może magiczny kleszcz, a jednak chory byłem jak pokazały wyniki badań... Więc każdemu może się to zdarzyć... Nikt więc do dnia dzisiejszego nie wie jak to się stało, a powikłania pozostały po magicznym robaczku do dnia dzisiejszego. Morał z mojej historii jest taki: w wakacje trzeba naprawdę uważać i szukac nie tylko widocznych kleszczy, ale również niewidzalnych ukońszeń owadów.
Ł. Filipiak z Mysłowic

Wybierając się na Ukrainę od znajomych słyszeliśmy, byśmy szerokim łukiem omijali służby mundurowe, bo spotkanie z nimi to tylko nieprzyjemności i ogromne łapówki na każdym kroku.
Oto fragment naszej podróży:
"W Chmielnickim wylądowaliśmy koło północy. Całe szczęście tutaj nie padało. Wtłoczyliśmy się na dworzec... i trochę nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Następny pociąg mieliśmy o 4:00. Siedliśmy w pobliżu kas i zaczęliśmy się nieco relaksować. Po chwili pojawił się ukraiński milicjant... To nie wróżyło nic dobrego :/ Padło pytanie kto jest kierownikiem grupy - nie mieliśmy takiego, bo każdy z nas był tam prywatnie, byliśmy paczką znajomych... na Ukrainie nie jest to jednak żadne wytłumaczenie - musi być jakiś kierownik. Na ochotnika zgłosił się nasz kolega z którym mieliśmy kontynuować podróż do Gruzji - jako że był z nas najstarszy, często bywał na Ukrainie i dobrze ukraiński rozumiał. Michała nie było jakieś 30 min. Każda minuta jego nieobecności dłużyła nam się niemiłosiernie... Już czekaliśmy na jakąś większa grupę milicjantów, rewizje, łapówki i Bóg wie co jeszcze... Po chwili pojawił się inny milicjant, nieco młodszy, kazał nam zebrać plecaki i iść za nim. Cała grupa zebrała się więc, zebraliśmy też rzeczy Michała którego nadal nie było i ruszyliśmy po schodach za milicjantem. Zaprowadzono nas na górne piętro na której okazało się że jest... olbrzymia poczekalnia. Michał już na nas tam czekał - rozmawiał jeszcze z milicjantem. Ukrainiec który nas przyprowadził wskazał nam część poczekalni (bez krzeseł) gdzie mogliśmy spokojnie rozłożyć karimaty i odpocząć. Po chwili, gdy wszyscy się ułożyliśmy, milicjanci się odmeldowali Michałowi i zeszli do posterunku. I wtedy Michał nam opowiedział co w ogóle się tutaj dzieje ! Milicjant zabrał go na posterunek (kanciapa na dworcu), dopytał skąd jesteśmy i gdzie jedziemy oraz o której mamy następny pociąg. Oprowadził do po dworcu, pokazał gdzie w razie czego ich szukać, gdzie są łazienki, automaty z batonami i napojami, po czym zaprowadził do poczekalni, wykopał (!) kilku bezdomnych i zrobił miejsce dla nas.
Każdy z nas zjadł coś i nieco przekimał (był środek nocy, wszyscy mieliśmy serdecznie dość...) Co ok 20 min zaglądał do nas jakiś policjant i cicho sprawdzał czy nikt nam nie przeszkadza. 40 minut przed przyjazdem naszego pociągu zostaliśmy obudzeni i poinformowani że za 30 min będzie czekał na nas na dole przy wyjściu milicjant który zaprowadzi nas do pociągu. Każdy zbierając swoje bambetle zastanawiał się jaki zaraz dostaniemy rachunek od ukraińskiej milicji za te luksusy... Zeszliśmy na dół. Faktycznie czekał na nas młody milicjant, zebrał grupę, dopytał czy wszyscy i zaprowadzi na peron, dokładnie pod nasz wagon. Trochę niepewnie wsiedliśmy do pociągu, a milicjant... pożyczył miłej podróży, odmeldował się i poszedł w stronę posterunku. Zdębieliśmy. Wszystkie informacje które wypisują w przewodnikach o ukraińskiej milicji właśnie zostały obalone!"
D. Socha z Krakowa

Otóż aby uniknąć kolejek po bilet udałam się po niego do kasy w nocy, gdyż te kasy były czynne całą dobę, jakież było zdziwienie gdy o 1 w nocy zobaczyliśmy przed nosem napis - "Przerwa w godzinach 1- 2 w nocy". Pani uzasadniała to że ma prawo do posiłku. Zamiast sprawę załatwić szybko straciliśmy godzinę na czekanie aż pani wróci z przerwy!
To wydarzenie miało miejsce w zeszłym roku , a pod koniec wakacji w Wiadomościach podano, że najgorzej działający dworzec tamtego lata to Kołobrzeg i nie dziwię się wcale, że otrzymał ten niechlubny tytuł.
I. Banduch z Tarnowskich Gór

Może czepiam się szczegółów, ale jest to coś, co podczas moich wyjazdów w polskie Tatry zdarza się nagminnie: Jeżeli wynajmuję kwaterę z dostępem do łazienki, a w łazience jest wanna, to nie ma w niej korka! Rozumiem, że trzeba oszczędzać wodę, a jej podgrzewanie kosztuje, a niektórzy używają tej wody bez umiaru, ale najrozsądniej byłoby wtedy zamontować prysznic. Skoro mam w łazience wannę, to chciałabym móc z niej skorzystać, zwłaszcza gdy brak zasłony prysznicowej... Za pierwszym razem przemierzyłam większość sklepów AGD w Zakopanem, by nabyć korek do wanny, podczas gdy inni byli bardziej zainteresowani ciupagami i skórzanymi kapciami! Korek w końcu udało mi się kupić, ale o zbyt małej średnicy! Teraz, ilekroć wyjeżdżam w góry, w moim bagażu zawsze znajdują się minimum trzy korki do wanny o różnej wielkości. Podczas pakowania potrafię zapomnieć np. aparatu fotograficznego, ale nigdy korka ;-)
H. Piecychna z Radzymina

Absurdy są wpisane w polską współczesną rzeczywistość, to fakt ...
W tym roku wybierając się na urlop nad Bałtyk skorzystałam z biletu PKP tzw. biletu podróżnika ważnego od piątku g.18.oo do poniedziałku godz. 6.oo rano. Okazało się że pani w kasie w rubryce "bilet ważny od " wpisała 10 lipca 2010r. nomen omen wypadający w sobotę. Zgłosiłam pomyłkę i w piątek wsiadłam do pociągu; okazało się, że bilety na ten pociąg sprzedają bez ograniczeń a ilość miejsc była ograniczona. Całą noc stałam na korytarzu przy przedziale służbowym i patrzyłam na ten niemalże pusty przedział (w środku siedział kierownik pociągu i kontroler)Panowie powiedzieli , że mogę napisać skargę do kolei, ale usiąść w przedziale służbowym nie mogę. Taka kolej losu ...
E. Godecka z Gliwic

Moje wyjazdy wakacyjne często wiązały się z tzw. szkołą przetrwania. Nie w wersji paramilitarnej, ale raczej partyzantki leśnej- w założeniu była dobra zabawa a nie wycieńczenie organizmu. W ofercie było jasno napisane "survival", "szkoła przetrwania", "brak dostępu do bieżącej wody". Zdarzało się nie raz, że po 20 kilometrach wędrówki jedna z drobniejszych osób ma problem z doniesieniem plecaka. Normalne- wędrówka nigdy nie jest dostosowana do wszystkich bo tak się nie da. W takiej sytuacji co większe osoby (albo te, które się rozsądniej spakowały i miały miejsce i siłę by wziąć trochę rzeczy) zaczęły przepakowywać plecak tej drobinki. Głuchy las, od czterech dni nie było widać bieżącej wody innej niż w strumyku, a z plecaka maleństwa wyciąga się pełny zestaw do make-up i suszarkę do włosów. Ja rozumiem- wygląd to podstawa dobrego wizerunku ale suszarek na korę drzewną jeszcze nie wynaleziono. Jednak, może drobinka wiedziała o czymś co mnie wiadome nie było. Suszarka na chomiki leśne? Wszystko jest możliwe.
R. Kaluza z Wejherowa

Moim największym absurdem jakiego doświadczyłem podczas wakacji to dojazd na Hel.Słynne rondo we Władysławowie, przyprawia mnie o palpitację serca. Straszne kolejki, niweczy każdy urlop. A trzeba powiedzieć, że na Hel trzeba najpierw dojechać a potem wyjechać - to prawdziwy koszmar.
W. Makuch z Kraśnika

Moim największym absurdem, z jakim miałem do czynienia podczas wyjazdów wakacyjnych było zapewne „zmierzenie się” z różnicą kulturową i mentalnością…w greckiej hotelowej toalecie;) A mianowicie w te wakacje wybrałem się z pewnego krakowskiego biura podróży autokarem na wczasy na Riwierę Olimpijską. Po przyjeździe do naszego hotelu mieliśmy spotkanie z rezydentką, która poinformowała nas m.in. o fakcie, że w Grecji nie wrzuca się zużytego papieru toaletowego do sedesu (po wykonaniu podstawowej czynności fizjologicznej człowieka) lecz do stojącego obok kosza na śmieci, ponieważ przekrój rur kanalizacyjnych jest mniejszy niż w Polsce i mogłoby nastąpić zapchanie… Niby mała rzecz, ale spróbować się samemu do tego przyzwyczaić to już dla mnie była baaardzo trudne wyzwanie;) Z tego widać jak prosta i naturalna czynność w jednych kręgach kulturowych, jest zupełnie nie do pomyślenia wręcz absurdalna w innych…
R. Ropelski z Łodzi

Kiedy byłam w czerwcu na wakacjach w Tunezji i był to wieczór przed wylotem,
1. jedna z polskich turystek pyta się rezydentki o pogodę jaka ma byc w Polsce następnego dnia, kiedy słyszy, że ma byc 25 stopni stwierdza, że przeżyje ona "szok termiczny" (w tym czasie w Tunezji było ok 30 stopni)
2. druga turystka ma pretensje do rezydentk, że w trakcie jej pobytu: był chmury na niebie i że padało (dodam że te chmury i dosłownie 15 minutowy deszcz były w NOCY)
no ale tak to jest z Polakami lubią narzekac no i oczywiście musi się znaleźc ktoś winny
K. Rackiewicz z Braniewa

Będąc na wczasach nad Bałtykiem, meldowaliśmy się w hotelu i po usłyszeniu, iż wysokość opłaty klimatycznej zależy od pogody opuściłam ręce i brakło mi słów. Totalna bzdura. Pytam zatem - dlaczego? Odpowiedz była następująca: Jeśli jest ładna pogoda, opłata wynosi 1,5 zł /doba/ os. jeśli pada deszcz - z morza czuć o wiele więcej jodu i wtedy opłata wynosi 2zł/doba/os.
M. Stelmach z Żor

Największy wakacyjny absurd: zachowanie moich dzieciaków. Międzyzdroje, idziemy promenadą, na której znajdują się stragany z zabawkami. Moja 14-letnia córka, która w domu słucha Nirvany, Guns N' Roses, Aerosmith ,głupieje. Nagle zaczynają podobać się jej celofanowe baloniki z lalką Barbie, plastikowe wiatraczki czy tandetne pierścionki. Do tego dochodzi jej 7-letni brat, który naśladuje jej każdy ruch i każe sobie kupować karabinki, gumowe potwory, żołnierzyki. Reszta dnia opiera się o kłótnie o te badziewia. I spokojny urlop diabli wzięli.
K. Kiryczuk z Gliwic

Podczas wyjazdów wakacyjnych spotkałem się z wieloma absurdami, ale chyba największy jest miał miejsce w Turcji. Podczas pierwszego tam pobytu zetknąłem się z taką sytuacją, że doba hotelowa kończy się o godz. 12.00 natomiast samolot powrotny do Polski jest dopiero późnym wieczorem - kupując wycieczkę nie zwróciłem na to uwagę. Podróżując z małym dzieckiem jest to problem - jedynym wyjściem jest dokupienie dodatkowego pokoju na pół doby - dodatkowe koszty. Mi o tyle się udało, że czas do samolotu przeczekaliśmy w pokoju znajomych Polaków...
M. Głaszcz z Kobylnicy

Największym absurdem podczas wyjazdu wakacyjnego jakiego doświadczyłam, zdarzył sie podczas mojej wycieczki autokarowej.
Autokar niezwykle ekskluzywny: klima, TV, barek i WC. Ale nie można było z tego ostatniego "udogodnienia" - WC korzystać w drodze.
Panowie kierowcy uprzedzili nas o tym tuż po wyruszeniu. WC było dostępne tylko na postojach na stacjach benzynowych, a wtedy dzielnie każdy musiał odstać w ogonku za potrzebą :(
A. Segeth z Wrocławia

Podczas podróży do Szczecina poznaje w przedziale dwie studentki. Aby zacząć rozmowę pytam w jakim celu jadą do Szczecina. A one na to,że nigdy nie były nad morzem. Rozmowa dalej nie była kontynuowana.
Ciekawiło mnie tylko, jakie miny będą miały dziewczyny, jak je ktoś uświadomi, że do morza od Szczecina to jeszcze ponad 100km.
P. Kiryczuk z Gliwice

Podczas wycieczki fakultatywnej w Grecji prom miał duże opóźnienie i jeden pan z mojej grupy skomentował to tak: - Gdybym był na tej wycieczce z niemieckim biurem podróży, prom by się na pewno nie spóźnił.
Zrzędzący Polak nie zauważył, że Niemcy płynęli tym samym promem.
Z. Kuźnik ze Złoczewa

Największy absurd z jakim się spotkałam podczas podróży zdarzył mi się podczas wyjazdu do Czech. Zaplanowałam jako bazę wypadową miasto Ostrawa i stamtąd miałam codziennie wyruszać zwiedzać kolejne czeskie miasta. Do Ostrawy pojechałam "w ciemno" i szukałam w miarę taniego noclegu po przybyciu. Znalazłam dość dziwnie wyglądający budynek z napisam 'Ubytovnia" i okazało się, że noclegi są tam dość tanie, pokoje z łazienką więc się zdecydowałam. Okazało się, że pokoje znajdują się w piwnicach budynku, mimo wszystko byly dość zadbane więc postanowiłam tam zostać.Gwarantuję, że spanie w piwnicy nie było takie złe, szczególnie w lato;)
A. Siwik z Zabrza

Z największym absurdem podczas wyjazdów wakacyjnych spotkałam się w Egipcie. Przejazd miejskimi autobusami to raczej rajd o przetrwanie- nie ma możliwości normalnego wejścia i wyjścia z autobusu to niejako wskoczenie i wyskoczenie z pojazdu, którego kierowca nigdy nie patrzy w lusterka i chyba nawet nie zdaje sobie z sprawy z tego że ludzie chcą wsiąść lub wysiąść z autobusu. Sama podróż pojazdem tez nie należy do przyjemnych. Choć kierowca stara się jechać przepisowo to pozostali uczestnicy ruchu jadą jak im sie podoba bez żadnych oporów łamiąc przepisy ruchu drogowego. Najgorzej jednak jest w momencie przejścia przez jezdnię- niestety nie obowiązują żadne zasady uprzejmości- kierowca widząc osobę na drodze nie zwalnia prędkości- wręcz przeciwnie za każdym razem dodaje "gazu".
P. Żabińska z Wrocławia

W absurdalne sytuacje obfitowały moje wakacje w Egipcie. Oprócz ulic w Kairze, na których wśród aut, swobodnie poruszali się nie tylko ludzie, ale wielbłądy i osły to największym absurdem były długie kolejki do toalet na postojach w drodze do Luksoru. Może byłyby one normalne, gdyby nie to, że spowodował je.... handel kawałkiem papieru toaletowego! Tak, za niewielką opłatą każdy potrzebujący nabywał wydzielone przez "sprzedającego" kilka listków papieru toaletowego, a także mógł skorzystać z toalety.
J.Szyjka z Wrocławia

od 12 lat
Wideo

echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rozdaliśmy książki "Kompendium wiedzy o turystyce" - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto