Zanim do tego doszło, odbyło się tradycyjne miyszani owiec. – W ten sposób pobudzamy u owiec instynkt stadny. Wiadomo bowiem, że jeśli chcemy nad nimi panować, owce nie mogą zachowywać się jak zbiór siedmiuset indywidualistek – śmieje się Michałek.
– Stado musi się stać jednym ciałem. By to osiągnąć, owce trzeba zszokować, zamieszać, zakręcić nimi, okadzić, okropić. Dzisiaj pokazujemy ludziom, jak to dawniej wyglądało – żartuje Kohut.
Z pasterskiego koszora w centrum wsi górale przeprowadzili owce na Ochodzitą. Przez następnych kilka miesięcy koniakowskie stado będzie wędrować po beskidzkich halach. Będzie je można spotkać m.in. na Ochodzitej, Koczym Zamku, Tynioku. – Owce pojawią się także na Hali Baraniej, Hali Raczy i Śrubicie. Dyrekcjom parków krajobrazowych zależało bowiem, aby przywrócić te hale do życia i by owce ponownie stały się jednym z elementów środowiska przyrodniczego Beskidów – mówi Michałek.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?