Cieszyńscy mistrzowie skata. Cieszynianie awansowali do II ligi.

Skat to gra karciana, szczególnie popularna w Niemczech, a także na Górnym Śląsku i Kaszubach. W Polsce często nazywany jest "śląskim brydżem". Nad Olzą skat pojawił się za sprawą Jacentego Jabłońskiego.
- Zaczęło się od tego, że przed pięciu laty zorganizowaliśmy turniej o puchar burmistrza Cieszyna. Impreza się udała, bo przyjechało aż 60 graczy i po tym sukcesie koledzy zaczęli mnie namawiać do utworzenia sekcji - wspomina Jacenty Jabłoński, kapitan drużyny znad Olzy.
Cieszynianin nawiązał kontakt z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji i tak się zaczęło. Pasjonat skata przyznaje jednak, że na Śląsku Cieszyńskim mieszka niewielu miłośników tej gry. - Sam pochodzę z Bytomia. Tam się wychowałem, tam grałem. A do Cieszyna trafiłem w 1982 roku. Studiowałem nad Olzą, poznałem żonę i już tutaj pozostałem - wspomina.
Początkowo stworzona przez niego sekcja liczyła pięć osób. W ciągu pięciu lat rozrosła się jednak do 12 zawodników. - W naszych szeregach mamy obecnie jednego juniora i jedną kobietę. Na ziemi cieszyńskiej grają w Skata w Strumieniu, nawiązałem wiec kontakt z tamtejszymi zawodnikami i wspólnie tworzymy pierwszą drużynę - mówi Jabłoński.
Przez trzy sezony reprezentacja cieszyńskiego MOSiR-u grała w najniższej lidze okręgowej. W zeszłym roku awansowała do III ligi, a w tym sezonie, będąc beniaminkiem, zespół znad Olzy nieoczekiwanie wywalczył awans do II ligi.
- Na starcie rozgrywek postawiliśmy sobie za cel utrzymanie się w III lidze na jak najlepszej pozycji. Tymczasem, niespodziewanie dla wszystkich, lecz w pełni zasłużenie, przyszedł awans do II ligi. To na razie największy sukces naszej sekcji i jeden z najlepszych wyników osiągniętych przez cieszyńskich sportowców w tym roku - mówi Jabłoński i dodaje, że obok niego na sukces pracowali Franciszek Sojka, Krzysztof Czauderna, Grzegorz Urbanik i Paweł Jabłoński.
Nad Olzą podkreślają przy tym, że z sukcesami gra także druga drużyna sekcji. Aleksandra Rzekęć, Piotr Pacholczyk, Paweł Herman, Bronisław Kroczek i Jan Kamzela, choć nie zdołali awansować do III ligi, sezon zakończyli na czołowym miejscu w lidze okręgowej, przegrywając na finiszu awans małymi punktami.