Dziś Okiem sceptyka o służbie zdrowia i chorych na raka

Na ulicach i w centrach handlowych widać, że święta coraz bliżej. Nie dla wszystkich będą wesołe, w wielu domach jedno z miejsc przy stole po raz pierwszy zostanie puste. Tak bywało zawsze, tym razem dotknęło to mnie. Kilka osób z mojego otoczenia przegrało swoją walkę z nowotworem. We wszystkich tych przypadkach raka wykryto za późno, co przesądziło o ich losie. Były to nowotwory uleczalne, a pacjenci przy pierwszych objawach szukali pomocy lekarskiej, nieraz prywatnie. Większość tych osób żyła na Śląsku Cieszyńskim, w regionie o gęstej sieci placówek medycznych. Polska onkologia bywa w świecie stawiana za wzór, a pod względem wykrywalności nowotworów jesteśmy w ogonie Europy. Sprzeczność? Nie, zbyt wielu pacjentów trafia pod opiekę onkologów za późno. Szwankuje profilaktyka. Wycofaliśmy się z rozległego projektu, realizowanego w cieszyńskim ZZOZ-ie, chyba dlatego, że nie przystawał do prywatyzujących się ośrodków zdrowia. Każdy liczy pieniądze, a tych zawsze jest mało. Czy rzeczywiście wszystkiemu winien jest brak środków? Nie. Ci konkretni chorzy nie czekali w długiej kolejce na kosztowne badanie. Nie czekali, bo ich lekarze nie podejrzewali nowotworu. Oświata zdrowotna też kosztuje, ale to najtańsza metoda. Powróćmy do dobrych tradycji naszego regionu.