Jak widać, kampania przeciwko polskiej żywności nie robi na nich wrażenia. Nie robi, bo najwyraźniej mają własne doświadczenia z produktami kupowanymi po polskiej stronie. W tym cały figiel: w ostatnim czasie czeskie sieci handlowe sprowadzały polską żywność, skuszone niską ceną. Taka sama bywała i jakość. Pochopnie zakładano, że typowy czeski klient kupi wszystko, byle tanio. Przedobrzyli, a resztę zrobiły media, przy walnej pomocy kolejnych bulwersujących doniesień z samej Polski (sól drogowa, trutka na szczury, zdechłe krowy). Bardzo ochoczo, bo taka nasza słowiańska natura: w sumie nawet się lubimy, ale utyskiwanie na tego drugiego sprawia nam wyjątkową frajdę. Istota sporu schodzi na plan dalszy i większości umykają pewne istotne szczegóły. Jaki procent Czechów zna polskie towary z Polski? Co wie przeciętny Polak o ofercie czeskich marketów? Na całym zamieszaniu skorzystają dostawcy z innych krajów, podobnie jak stało się z czeskim alkoholem.
Na wątrobie leży też niektórym polska mapa Zaolzia, z powodu polskich nazw i dawnych granic. Przyznam: nie widziałem tej mapy. Śląsk Cieszyński znam dobrze, ale rad bym się wybrał na Wileńszczyznę. Mapa z historycznymi nazwami i granicami nie byłaby zbyt praktyczna. Gdyby Czesi wydali mapę z czeskimi nazwami np. Skoczowa i granicą Królestwa Czeskiego (oddzielałaby Bielsko od Białej), sytuacja byłaby podobna. Rad bym ją kupił jako ciekawostkę - przecież to historia. Bez histerii.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?