Cieszyn: XI przegląd Skarby z cieszyńskiej trówły i Jarmark Rzemiosła.

Jarmark Rzemiosła na Wzgórzu Zamkowym zwieńczył XI edycję "Skarbów z cieszyńskiej trówły". W amfiteatrze pod Wieżą Piastowską spotkali się rzemieślnicy, twórcy ludowi i kolekcjonerzy z obu stron granicznej Olzy. Imprezie jak zwykle towarzyszył konkurs na najlepszy cieszyński strudel.
Na zwiedzających czekały w amfiteatrze stoiska z biżuterią, obrazami na szkle, wyrobami z kości. Można było popróbować serów wałaskich, usłyszeć dźwięk trombity, podglądnąć pracę kowala, a także zobaczyć, jak działały dawne zamki do drzwi.
- Staramy się łączyć tradycję z nowoczesnością - mówił Tomasz Majorek z Zamku Cieszyn. - Promujemy dawne profesje, takie jak kowalstwo, koronczarstwo, przędzenie wełny, czy wypiek tradycyjnych kulinarnych specjałów, ale także współczesne rzemiosło, na przykład decoupage, czy fiusing, czyli stapianie szkła - dodał.
W niedzielne popołudnie przy pracy można było podziwiać ponad 40 rzemieślników z Polski i Czech. Jednym z nich był Jacek Jurys z Cieszyna zajmujący się kowalstwem artystycznym. Z myślą o zwiedzających robił on niewielkie podkowy. - Można nimi podkuć kozy - żartował.
Cieszynianin zajmuje się kowalstwem artystycznym dla przyjemności. - Był czas, że traktowałem to zawodowo, ale dzisiaj to czyste hobby - mówił, ale dodał, że wbrew powszechnej opinii, kowalstwo nie jest wcale wymierającym zawodem. - Sam znam kilku kowali w okolicy. Dodatkowo rzemiosłem tym zajmuje się cała masa zapaleńców, głównie związanych z drużynami rycerskimi. Ci młodzi ludzie na własną rękę zabierają się do tej profesji i odnoszą sukcesy. Wykuwają groty do strzał, czy dawne noże - tłumaczył.
Z Karwiny Darkowa przyjechał do Cieszyna znany twórca beskidzkich trombit Józef Chmiel z Karwiny Darkowa. Jego trombita o długości 8 metrów i 10 centymetrów trafiła do Księgi Guinnessa.
- Te góralskie instrumenty można robić z każdego rodzaju drewna, byle było miękkie. Niestety w Czechach ich wytwarzaniem zajmuję się już tylko ja - mówił Chmiel i wspominał, że kiedyś uczył grać na trombicie samego premiera Czech.
Wielkim powodzeniem cieszyło się także stoisko Mariana Kopca z Cieszyna, który zaprezentował stare narzędzia ślusarskie, kowalskie i stolarskie. Zwiedzający podziwiali dawne siekiery, imadła, świdry, żelazka, klamki od drzwi, a nawet ręczny siewnik sprzed stu lat.
- Na co dzień zbieram i odnawiam takie rzeczy, choć moim prawdziwym konikiem są stare zamki od drzwi, które naprawiam i restauruję - mówił cieszynianin.
Tuż obok goście jarmarku mogli podziwiać... bożonarodzeniowe szopki, które od kilkunastu lat wytwarza Krystian Zając. - To czasochłonne zajęcie, ponieważ wszystko robię ręcznie z naturalnych materiałów, drewna, kamienia, słomy. Moje szopki nie zawierają grama plastiku - przekonywał cieszynianin.
Na gości jarmarku czekały również suto zastawione stoiska z regionalnymi specjałami.- Mamy chleb z żytniej mąki orkiszowej, własne powidła, ser z ziołami i smalec. Takich rzeczy nie można kupić w sklepie. Serwujemy je na co dzień gościom naszego gospodarstwa - przekonywał Władysław Bielesz z Istebnej.
Jarmark zwieńczył konkurs na najlepszy cieszyński strudel, czyli cienkie, zawijane ciasto z owocami, głównie jabłkami. W tym roku nosił on imię Kingi Iwanek-Riess. Zwyciężyła w nim Janina Hławiczka przed Krystyną Folwarczny i Teodolindą Banot.